|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto smoka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:56, 23 Maj 2010 Temat postu: Kyuumeitai vs Sunrise - Koncert |
|
|
Kyuumeitai vs Sunrise
forma - proza
tematyka - "Koncert"
długość - 1500-9000 znaków ze spacjami
termin - 10 czerwca 2010
wymogi specjalne - akcja ma toczyć się przed, w trakcie i po koncercie
Gwoli przypomnienia:
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
W sumie 15
Tekst A
Nie wszystko jest takie, jak się wydaje.
Zostało jeszcze pół godziny. Czyli dla niego – godzina. Musiał, wiedział, że musi. Nieznośne napięcie rozsadzało go od wewnątrz, gdy widział te tłumy młodych dziewczyn, rozkosznie słodkich, w kolorowych spódniczkach i kusych bluzeczkach. Wyjrzał zza zasłony. Dokładnie zlustrował otoczenie wokoło, notując w pamięci najważniejsze dla niego informacje. Pusty plac za stadionem, obecność wijącej się ścieżki, prowadzącej do ciemnego parku, tłumy zebrane w zupełnie innym miejscu. Uśmiechnął się pod nosem. Szybkim krokiem pokonał kilka stopni. W momencie, gdy jego stopy dotknęły brukowanego placu, poczuł pierwsze ukłucie tego dziwnego, bardzo przyjemnego uczucia, którego nie umiał, a w sumie to nawet nie chciał opisywać. Wystarczała mu jego obecność. Uwielbiał je stopniować, potęgować coraz bardziej i bardziej… Ale dzisiaj nie było na to czasu. Jeszcze raz się rozejrzał, dostrzegłszy przed sobą, w odległości jakichś stu metrów, dziewczęcą postać, zmierzającą w wiadomym kierunku. Gwizdnął, by przyciągnąć jej uwagę i zaczął iść w jej stronę. Był pewien, że go rozpoznała, poznał to po zszokowanym spojrzeniu, którym go obdarzyła, gdy stanął tuż przed nią. Widział, że próbowała coś powiedzieć, lecz chyba zabrakło jej tchu, kolejny objaw szoku. Uśmiechnął się do niej uspokajająco. Położył palec na jej ustach, nakazując ciszę. Pomalowany na czarno paznokieć odcinał się ostro od bladoróżowych ust. Lepkość błyszczyka bardzo przypadła mu do gustu, był to właśnie jeden z czynników potęgujących „ to” jego uczucie. Przesunął opuszkiem palca, by przedłużyć ten moment, po czym przyłożył ten sam palec do własnych warg i oblizał koniuszkiem języka. Patrzyła jak zahipnotyzowana. Pozwoliła złapać się za rękę i poprowadzić wzdłuż krętej ścieżki. Nie szli daleko. Zaledwie kilka metrów w głąb parku, w którym konary starych drzew wyginały się okropnie, zdawały się strażnikami jakichś okropnych tajemnic, których z powodu swej drzewnej postaci nie mogły wyjawić. Obydwoje nie zauważali szczegółów otoczenia wokół. Zatrzymał się. Ona analogicznie zrobiła to samo, pozwoliła mu przejąć nad sobą kontrolę, chyba nie do końca świadoma tego, co się działo. A działo się dużo. Jego ręce niecierpliwe przemierzające zachłannie każdy centymetr kwadratowy powierzchni jej ciała, znaczące bladą skórę palącymi znakami swojej obecności. Jego usta miażdżące jej wargi, niczym małe imadło, mocniej i mocniej. Była jak odrętwiała, nawet przez myśl jej nie przeszło, by zacząć się wyrywać, uciekać. Może dlatego, że wiedziała, że nie ma nawet na to szans, a może dlatego, że naprawdę nie wiedziała, co się dzieje. Niewypowiedziane słowa odmowy, krzyki strachu nie wydobyły się z bladoróżowych, choć teraz już pokrwawionych, poznaczonych jego zębami ust. Zgubiły się gdzieś w podświadomości, by później dręczyć ją swą obecnością, razem z wyrzutami sumienia szepczącymi skądś do ucha: Może ktoś by cię usłyszał… Kątem oka widziała swoje ubranie opadające pod ich stopy, poszarpane. Tak starannie wybierane, idealny według niej efekt zniweczony kilkoma szarpnięciami, walający się w błocie. Jej umysł czuł się podobnie, bezwładny, zbezczeszczony. Została popchnięta na śliską trawę, poczuła chłód na nagich plecach. Zacisnęła powieki, gdy zalała ją fala bólu, łzy pociekły strumieniami z jej oczu, rozmazując starannie wykonany makijaż. Czuła jak rytmicznie zagłębiał się w niej, coraz szybciej i szybciej, i chociaż nigdy nie uprawiała seksu, instynktownie czuła, że zaraz jej koszmar się skończy. I miała rację.
- Wiesz… To przez ciebie. Wyglądałaś tak… smakowicie. – szepnął.
Wiedział, że teraz rozpocznie się samobiczowanie. Przyjmie całą winę na siebie, chociaż oczywiście wszystkiemu winny był on. Spojrzał na zegarek. Zostało mu piętnaście minut. Idealnie. Chwilę później odszedł, zostawiając ją na pastwę jej własnych myśli.
Tłum i nieznośny ścisk nie mogły zmącić ich szczęścia. Tyle marzeń, oczekiwania, odliczania i w końcu znalazły się tutaj! Stadion wypełniony był masą wrzeszczących nastolatek, tak bardzo podobnych do siebie, że wyglądały niemal identycznie. Pomalowane na czarno oczy, lśniące usta i kuse ubranie w najróżniejszych kolorach. Uśmiechy na ustach, pomimo długiego oczekiwania. Szczęście kumulowało się i kumulowało, aż w końcu osiągnęło punkt kulminacyjny w momencie, gdy zespół wyszedł na scenę. Dziki pisk fanek musiał nieść się daleko na skrzydłach echa, jednak po chwili został zagłuszony mocnym dźwiękiem gitary elektrycznej. Powietrze zdawało się drgać i wibrować, a tłum falował w tym samym rytmie. Jak zupełnie inny świat, inny wymiar. Świat, w którym liczy się tylko ta chwila, tylko ta muzyka… Świat, w którym nie ma podziałów. No dobra, oprócz jednego. Na czczonych jak Bogów idoli i ich rozentuzjazmowany fanklub, najbardziej oddany ze wszystkich poddanych. Świat, w którym wszyscy są równi. Świat, w którym króluje uśmiech i dobra zabawa. Taki świat, jaki wielu chciałoby widzieć codziennie. Jednak to, co dobre nigdy nie trwa na tyle długo, by zdążyło się znudzić. Nieustannie trzeba za tym tęsknić. Tak samo jak ten koncert.
Dwie młode dziewczyny razem ze wszystkimi tańczyły, śmiały się, piszczały. Nie przeszkadzał im ból gardła, zdzieranego do cna, ani skurcze zbolałych mięśni łydek, od ciągłych podskoków. Spełniły swoje marzenie… Jedno z wielu, wiążących się z tym zespołem. Typowe marzenia nastolatek, ślub z idolem etc. Nic, z czego nie mogłyby z czasem wyrosnąć. Jak cały tłum zgromadzony wokół nich miały łzy w oczach, gdy wokalista zaintonował ostatnią piosenkę, którą zawsze grali na pożegnanie. Jak wszystkie, krzyczały „jeszcze, jeszcze!”, choć wiedziały, że już nie wrócą na scenę. Jak wszystkie, stały jeszcze przez chwilę odrętwiałe, może z nadzieją na jeszcze jedną piosenką, może po prostu nie mogąc uwierzyć, że to koniec, może po prostu nie mogły się ruszyć z nadmiaru wrażeń. Jednak i to w końcu minęło. Trzeba było w końcu wracać do domu. Najkrótsza droga wiodła naokoło stadionu i przez ciemny park. Była jednak odrobinę straszna, więc chwilę spierały się, czy nie wybrać dłuższej. Uznały jednak, że tak pięknego dnia nie zepsuje nawet przerażająca ścieżka, więc udały się w stronę parku. Lekkim krokiem kroczyły ścieżką, co chwilę na nowo przeżywając koncert. W pewnej chwili jedna z nich powiedziała:
- Ach, jak bardzo bym chciała, żeby on był moim mężem… Uważam, że jest wspaniały, utalentowany, przystoj… - przerwała nieoczekiwanie.
Druga z dziewczyn spojrzała w tym samym kierunku i również zamarła. Z pomiędzy drzew wyłoniła się przedziwna zjawa. Blade ramiona, pokryte sińcami okrywała strzępami czerwonego materiału. Twarz znaczyły ciemne smugi, niczym powykręcane odnóża włochatego pająka, którego odwłok krył się gdzieś w oczodołach. Chude, drżące uda, na których pyszniła się zaschnięta krew. Cały ten widok napawał strachem i krył w sobie niezliczone ilości domniemań, niezliczone ilości przypuszczeń. Co się mogło stać?
- Dalej uważasz, że chciałabyś, żeby był twoim mężem? – szepnęła cicho, zgrzytliwym głosem zjawa.
Pytanie zawisło w powietrzu, pozostając bez odpowiedzi.
Tekst B
Kudłaty
Prolog
E równa się emce kwadrat. Ten wzór zna nawet dziecko, choć niekoniecznie go rozumie. W każdym razie, do czego człowiek nie dąży, można to nazwać. Energia. I choć przedstawiciel homo sapiens nic o tym nie wie, każde jego działanie, wszystko, co robi, służy pozyskaniu energii. Materialiści zarabiają pieniądze, by móc zapewnić ją sobie zapewnić w postaci usług. Szukają jej kapłani i mistycy, jednocząc się z Bogiem - źródłem nieskończonej energii. Sportowcy pozyskują ją, starając się magazynować jej jak najwięcej w swoim ciele. Otyli ludzie też mają w sobie energię, ale jej postać im sprawia więcej kłopotu, niż radości, tak przynajmniej twierdzą inni. A co do innych ludzi, ten kto potrafi nimi manipulować, przejmuje część ich sił i możliwości. Naukowcy? No cóż, oni mają masę mocy w postaci bomb atomowych, antymaterii i innych zabawek. Szkoda, że często nad nią nie panują. Każda osoba podświadomie gromadzi energię. Jednak mało kto wie, jak odpowiednio ją wykorzystać.
I
Na przystanku koło Placu Biegańskiego zatrzymał się autobus. Jedyną wysiadającą osobą był wysoki, szeroki w barkach chłopak w krótkich spodenkach moro, butach do joggingu i czarnej koszulce z białym napisem: "Nie dotykać eksponatu!". Lewą ręką odgarnął ciemne, kręcone włosy sprzed oczu i uśmiechnął się do siebie w myślach, patrząc na zawartość prawej dłoni. Wielką dumą napawało go jego nowe dzieło: półtorametrowy, aluminiowy kij, z uchwytem owiniętym taśmą do rakiet tenisowych, z każdej strony zakończony kulką z włókna szklanego.
Młodzieniec rozejrzał się. Częstochowskie aleje świeciły pustkami. Gdzieniegdzie można było dostrzec przechodzących ludzi, czy przejeżdżające samochody, w których pasażerowie, o ile byli, smacznie spali, podczas gdy kierowcy ledwo mieli otwarte oczy. Rzadki widok w Częstochowie, szczególnie w okresie pielgrzymek.
- Za cicho - mruknął chłopak, nakładając słuchawki na uszy. Włączył swój odtwarzacz i puścił szybką, rockową piosenkę. Przyjemne ciarki przeszły jego ciało. Wziął głęboki wdech i ruszył w kierunku Parku Jasnogórskiego.
Wszyscy już tam czekali.
- No, Damian jak zwykle - warknął Cyprian, niski, szczupły blondyn, organizator całego zebrania. - Jeszcze tylko Dawida brakuje i wszyscy.
- Dobra, nie narzekaj. Pewnie i tak jeszcze nic nie zrobiliście - odszczeknął się właściciel kija, zdejmując słuchawki.
Trudno mu nie było przyznać racji. Częstochowska grupa kuglarska miała spore problemy z organizacją. Właśnie po to było to zebranie.
- Tak więc po kolei. Jak wiecie, jutro mamy występ na Dniu Reggae. I jak wiecie, nie ma żadnych układów! Nie damy rady zrobić nic nowego - tu dało się słyszeć udawane zmartwienie. - Jakieś pomysły?
Damian uśmiechnął się pod nosem. Już wiedział, co zaraz usłyszy.
- Robimy to co ostatnio na ślubie! - z radością ogłosił Cyprian. - Wszyscy wiedzą, co i jak?
Nie trzeba było tłumaczyć. Robili to milion razy, różniła się tylko publiczność. Damian nałożył słuchawki na uszy i odszedł kawałek dalej, by powtórzyć układ, który przedstawiali tak często, że mógł go odtworzyć z zamkniętymi oczami. Ale to miało też swoje dobre strony. Zmienił muzykę na nieco wolniejszą, ale bardzo rytmiczną, podgłośnił ją tak, aby mu nic nie przeszkadzało i rozpoczął ćwiczenia.
Wiele osób twierdzi, że kuglarstwo jest czymś trudnym, nic bardziej mylnego. To jest zajęcie, jak każde inne. Jednak, aby cokolwiek w danej dziedzinie osiągnąć, trzeba włożyć w to trochę pracy.
Młodzieniec skupił się na sobie i zaczął wykonywać proste ewolucje kijem, lekko przymykając oczy. Przyjemne ciarki przepłynęły po jego plecach. Myślą skierował je do klatki piersiowej. To też wymagało treningu. Kij w jego rękach ciągle wirował. Poczuł ciepło, spływające po jego tułowiu, to dobry znak. Stanął twardo na nogach. Pobrał odrobinę energii z otoczenia. Skupił je w rękach i nogach.
Koniec rozgrzewki, teraz można zacząć trening właściwy.
Ręce chłopaka rozpędzały kij, który co chwilę zataczał orbitę wokół właściciela. A to za plecami, a to pod nogami, wokół szyi, czy ręki. Jego nogi zadawały się lewitować, gdy ten naśladował aborygeński taniec ognia. Z kolejnym obrotem za plecy Damian napotkał przeszkodę w postaci Anki - jednej z dziewczyn z ekipy, która trzymała w rękach poi - łańcuch zakończony kulą o specjalnej masie owiniętą włóknem szklanym.
- Kudłaty! – krzyknęła tak, aby ten mógł ją usłyszeć.
- Hm? - mruknął pytająco Damian, zdejmując słuchawki z uszu. - Co jest?
- Cyprian się pyta, czy masz jeszcze ten swój związek, który zapala parafinę w odpowiednim czasie.
- No, jeszcze trochę mi zostało.
II
Kilka godzin później
- Zapala parafinę, hm? - mruknął Damian. Uśmiech już go nie opuszczał. Trochę tańca z kijkiem nikomu nie dawało takiej satysfakcji jak jemu. Nieważne, jaki byłby to taniec i kijek. - Zastanowimy się nad produkcją... - powiedział do siebie, wchodząc do łazienki. Przejrzał się w lustrze. Jego włosy były jakby jaśniejsze. - To od słońca... Chyba.
Rozebrał się do naga i wszedł do wanny. Nalał ciepłej wody i ułożył się wygodnie. Odpoczął przez moment w ten sposób, delikatnie mrużąc oczy.
Po kilku minutach wyciągnął ręce przed siebie, układając je tak, jakby trzymał w nich piłkę tenisową. Skupił wzrok na przestrzeni między dłońmi.
Fala ciepła uderzyła jego ramiona, jego palce zaczęły się czerwienić.
Błysk.
Między rękami chłopaka tańczył płomień, nieco większy niż ten z zapalniczki.
Czas na próbę generalną, pomyślał.
Powoli zanurzał ręce w wodzie. Płomień zmniejszył się, ale nie gasnął przy zetknięciu z wodą. A sama woda... Jakby znikała przy płomieniu.
Wodór, tlen...
III
- Jeeeeestem! - wrzasnął Damian, wchodząc na stadion.
- Gdzie, do cholery byłeś? - Cyprian już czekał, czerwony na twarzy.
- Eee. Robiłem ten zapalnik... - odburknął.
- Dobra, dawaj go i idziemy, zaczynamy za pięć minut.
Atmosfera wrzała. Masa ludzi stała pod sceną, gdzie ochrona starała się zrobić miejsce dla występujących kuglarzy. W powietrzu unosił się zapach parafiny. Damian podszedł do swojej ekipy i przywitał się z każdym.
- Dobra - powiedział do nich - kije chyba już macie mokre, ja to podsypię zapalnikiem, zajmijcie pozycje, końce powinny się zapalić po tym jak je podrzucicie, jak nie, to lecicie po ogień, jasne?
Pokiwali głowami. Nie mogli zrobić nic innego, każdy z nich miał usta pełne parafiny. Chłopak skierował się w stronę kijów, leżących za sceną. Minutę później już je rozdawał właścicielom, ustawionych szeregiem do publiki i sam zajął własną pozycję. On też już miał usta pełne parafiny.
Wokalista zespołu dał znak Cyprianowi. A więc się zaczęło.
Siedem kijów wyleciało w górę. Nikt nie zwrócił uwagi, że ich końce zapłonęły dokładnie w tym momencie, gdy Damian klasnął w dłonie.
Muzyka. Kudłaty słyszał ten utwór zaledwie kilka razy przed występem, to mogło wyprowadzić niedoświadczonego kuglarza z rytmu. Na szczęście to był on. Kolejny obrót. Jeszcze dwa razy i będą pluć.
Przy kolejnym obrocie chłopak zauważył fioletowy błysk. Coś dziwnego. Damian skupił wzrok na tłumie, nie przerywając tańca.
Tak jak myślał, nie on jeden tu jest psionikiem, pytanie tylko jakiego kalibru jest ten drugi. Fioletowa aura, pochodząca od najwyższego, koronnego czakramu jasno świeciła wokół jego głowy. I czego on chce? Potem się zobaczy...
Tancerze wykonali kolejny obrót. Parafina nareszcie mogła opuścić ich usta i polecieć w kierunku płomienia z kija.
Błysk.
IIII
Kudłaty łatwo poznał to pomieszczenie, nie tyle po kolorze ścian, czy wystroju, ale po znanym uczuciu w lewej ręce. Wenflon. No i do tego to pieczenie w klatce piersiowej...
- Poparzyłeś się?
Nie znał chłopaka, który nad nim stał. Do momentu, aż spojrzał na kolor jego aury.
- Czego chcesz?! - ledwo wydusił z siebie Damian.
- To jest ostrzeżenie - odburknął młodzieniec. Był w jego wieku, też miał około osiemnastu lat. Miał lekko przysadzistą budowę, krótkie, ciemne włosy, a w dłoni obracał przeźroczysty kamień. – Gdybym był twoim wrogiem, nie obudziłbyś się tak prędko.
Kudłaty nie umiał wydusić z siebie słowa.
- Ciesz się, że jestem wodnym elementalistą - kontynuował, przykładając rękę do piersi poszkodowanego, który jęknął po raz kolejny.
I ostatni. Kilka sekund później poczuł, że może wziąć głębszy oddech. Chłopak z kamieniem zabrał rękę.
- Nazywam się Błażej Zawada - przerwał ciszę. - Jak nauczysz się lepiej manipulować energią, to się spotkamy - powiedział, kierując się w stronę drzwi.
Ale do cholery... Kim jest elementalista?
Epilog
Grzegorz Domowy kolejny raz borykał się z problemem. Najpierw dostał kobietę ze spalonym ośrodkiem pamięci w głowie, teraz chłopaka, który jednego dnia jest przywieziony z poparzoną całą klatką piersiową, a drugiego dnia wychodzi, nawet bez blizny. No i ten jego uśmiech, gdy mówił, że on często jest poparzony i szybko mu się już goi...
Niniejszym ogłaszam trwanie do końca imprezy imieninowej miesiąca przyszłego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Ankeszu
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krakau Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:14, 23 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Czytając pierwszy tekst, powoli odkrywało się postać. Zaraz, facet o czarnyh paznokciach? Szło to dość zgrabnie - choć przyznam, że przydałyby się akapity. Postać mnie... Ech, przerażała jako człowiek i intrygowała jednocześnie, jako postać. Poznać bardziej.
Opis "po koncercie" z początku mało mi się podobał. Ale i to ładnie się zakończyło. "Zjawa" - genialnie. I niby jakiś tam morał, trochę mi brak opisu tych dziewczyn po stwierdzeniu zjawy, samo milczenie można różnie odczytać... W każym razie, opowiadanie zrobiło wrażenie.
Drugi tekst. O nie, prolog. Myślę, że wyszłoby lepiej, gdyby nie było prologu, jeden, dwa, tylko gwiazdki. Ech, ale to moje zboczenie, że nie lubię prologów. Samej nazwy. Bo wyszło ładnie. I wprowadza... Ojej, ale opis chłopaka jest dla mnie trochę za szczegółowy. Albo za szczegółowy, albo źle skonstruowany, bo na zasadzie wyliczanki.
Ale dalej wciągnęło, bo to też zupełnie inny tekst, olaboga. Firedance! Jeee! I otrzeźwienie. Hmmm. Psionicy. Elementalista. Hmmm... Czuję jakby było urwane, Epilog nie jest żadnym epilogiem dla mnie, a uzupełnieniem wcześniejszego, i trudno, żeby uzupełniało, skoro wszystko zdaje się urwane. Jakby kończone na szybko. Czyżby limit znaków? Nie chce mi się sprawdzić, po prawdzie.
Ciekawa jestem, czy "cztery" jest celowo błędnie? ;) Dziwnie się na to patrzy.
Dobrze, teraz najważniejsze i najtrudniejsze, punkty...
POMYSŁ
Lekka przewaga B.
A: 2,3
B: 2,7
STYL
W A jest wszystko pisane ładnie, przejrzyście, może nie do końca pasuje do postaci, ale też nie jej oczami patrzymy. W B styl narratora jest podobny do sposobu myślenia postaci (takie wrażenie odniosłam) - częściowo to pasuje, ale do czasu. Scena w szpitalu... Poza tym "kilka godzin później"... Cóż:
A: 3,2
B: 1,8
REALIZACJA TEMATU:
Koncert... Mała przewaga dla A, bo jednak więcej tam było muzyczności, tak mi się zdaje.
A: 0,6
B: 0,4
OGÓLNIE WRAZENIE:
A: 2
B: 2
B miałoby wyższe - gdyby nie, ech, zmiana tempa w połowie. Do jednej chwili wszystko idzie okej, zwykłym rytmem, a nagle jakby wyrwany z kontekstu szpital i - po cholerę ten elementalista cały, jakie są jego motywy, tak właściwie? Nie do końca rozumiem. Gdyby zaprzestać na samym Damianie, który używa mocy tak, a nie inaczej, jest całkiem niezłe. Po co udziwniać? Wprowadzać postać, której się nie wyjaśnia?
A jest wyważone. Więc tak, nie inaczej.
Łącznie:
A: 8,1
B: 6,9
Eem, zgadza się? ^^
Zgadza, zgadza. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Neja
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:58, 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
POMYSŁ
A: 1,5
B: 3,5
Kiedy przeczytałam temat pojedynku od razu nasunęło mi się najbardziej oczywiste skojarzenie, czyli po prostu zwykły koncert rocka, metalu czy czegoś tam jeszcze. Nie pomyślałam, że słowa tego można użyć w innym kontekście. Ale autor tekstu B na szczęście na to wpadł. Pomysł w pierwszym tekście nie jest tak oryginalny, ale za to wszystko ładnie łączy się w całość.
STYL
A: 2,5
B: 2,5
W obu tekstach są drobne potknięcia: powtórzenia, gdzieś tam nie było przecinka, ale, przynajmniej według mnie, są na podobnym poziomie.
Najsłabszą częścią tekstu B jest zdecydowanie Prolog. Zadziwiające co autor tam pokręcił z tą składnią :) No i według mnie w tak krótkim tekście nadawanie tytułów "prolog" i "epilog" jest zupełnie zbędne. Podobami się jednak styl, który jest dość... swobodny? Nie wiem, czy to odpowiednie słowo, chodzi mi o to, że styl pasuje do tematyki. Czuje się w nim młodość.
REALIZACJA TEMATU
A: 0,5
B: 0,5
OGÓLNE WRAŻENIE
A: 1,7
B: 2,3
ŁĄCZNIE
A: 6,2
B: 8,8
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neja dnia Pon 16:07, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Chiyo
Moderator Niewyżyty
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:40, 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Pomysł
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Tekst A jest mocny, dobitny i szczery, co od razu przypadło mi do gustu. Współczesna historia z morałem, przestroga dla fanek przed ich własnymi idolami. Podoba mi się.
Tekst B... Hmm, pomysł nie jest zły, przyznaję. Zazwyczaj nawet lubię wplatanie elementów fantasy w świat współczesny... jednak tutaj pomysł wydał mi się jakiś taki bledszy w porównaniu z Tekstem A. Nie jest gorszy, jednak nie ujął mnie aż tak. Ale najwięcej rzeczy leży w kolejnym punkcie, czyli:
Styl
Tekst A: 3.5
Tekst B: 1.5
Bez porównania: Tekst A czytało mi się o wiele lepiej. Błędy były sporadyczne i nie rzucały się specjalnie w oczy, nie rażąc i pozwalając się skupić na treści. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, jakby wszystko trochę za bardzo przyspieszono, jakby autor/-ka poszedł/-szła za bardzo po łepkach, byleby dojść szybko do porażającej końcówki, przez co tekst trochę ucierpiał, jednak ogólnie wrażenia pozytywne. Styl gładki, lekki, czytało się szybko i bez większych zgrzytów.
Z kolei Tekst B miał tych błędów trochę więcej: za dużo zaimków, które raziły mnie w oczy, na początku zalatywało trochę nadprzymiotnikozą - to takie poważniejsze. W dodatku tutaj wrażenie, jakoby autor/-ka się pospieszył/-a jest o wiele silniejsze, co mi przeszkadza. Jako Czytelnik chciałabym wiedzieć trochę więcej, a nie znać suche wydarzenia. Niby nie czytało się źle (dlatego uznałam, że rozdanie 4/1 byłoby nieuczciwe), jednak według mnie różnica poziomów jest wystarczająco wyraźna.
Realizacja tematu
Tekst A: 0.5
Tekst B: 0.5
Zrealizowano.
Ogólne wrażenia
Tekst A: 3
Tekst B: 1
Nie ma najmniejszych wątpliwości: Tekst A mnie po prostu ujął. Swoją dobitnością i wyrazem przede wszystkim, ale także styl był dobry i tylko kilka drobiazgów dopisałabym na listę poprawek na przyszłość. Podczas gdy Tekst B nie spodobał mi się aż tak bardzo: za bardzo ogólnikowo został, według mnie, poprowadzony, ot, suche fakty, wydarzenia i dialogi, zbyt mało opisów, które powiedziałyby mi coś więcej, postaci tak jakoś kiepsko zarysowane (główny bohater [Daniel, tak?] jest dla mnie zamazaną plamą, ot co), więcej błędów... Nie chcę się zbytnio rozwlekać, bo wszystko zostało powiedziane wyżej, a klu sprowadza się do tego, że uważam Tekst A za o wiele lepszy i o wiele bardziej trafiający w mój gust. Simples.
Podliczenie
Tekst A: 10
Tekst B: 5
PS
Ankeszu napisał: | Szło to dość zgrabnie - choć przyznam, że przydałyby się akapity. |
Ankeszu, portal Fora.pl nie daje możliwości wstawiania akapitów. ;) Wystarczy zerknąć na wcześniejsze pojedynki - żaden ich nie ma.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Chiyo dnia Pon 20:44, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Iyou
Dołączył: 31 Sie 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:13, 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Powiem coś na wstępie, jako że pojedynków tu niewiele, a w końcu się coś prozą trafiło, więc trzeba to uczcić ^^
Zanim zaczęłam czytać przyjrzałam się tekstom graficznie i tu już na prowadzenie wysunął się pierwszy - wygląda spójnie. Tekst B na początku nieco mnie zraził - takie krótkie, a poszatkowane na tyle scenek? I jeszcze zmieścił się tam prolog i epilog? Miałam wątpliwości, czy może z tego wyjść coś z sensem.
Kiedy czytałam A, czułam ten świat, czułam te emocje. Na początku jeszcze nic nie jest wyraźne, potem się ładnie stopniuje. (Edit: przeczytałam jeszcze raz i przypomniało mi się, co miałam powiedzieć o wstępie - "w wiadomym kierunku" mi nie pasowało, bo niby wiadomo w jakim, ale to sformułowanie jakoś gmatwa niepotrzebnie). Dobrze został przedstawiony tragizm sytuacji, podobało mi się też, że rzeczy zostały nazwane dosadnie, po imieniu, jednocześnie z klimatycznym niedomówieniem na końcu - to dobrze działa na wyobraźnię.
B zdecydowanie mnie nie porwał. Nie był zły, ale brakuje mu polotu, szczególnie w porównaniu z pierwszym. Może gdybym czytała je w odwrotnej kolejności, to na moją ocenę nie rzutowałoby tak wspomnienie A, ale z drugiej strony wychodzę z założenia, że dobry tekst powinien się bronić w każdej sytuacji. Sam pomysł był dobry, ale moim zdaniem zabrakło emocji.
Pomysł
A:3
B:2
Trudno wyjaśnić, po prostu A bardziej przypadł mi do gustu - koncert kojarzy się z przeżyciem przyjemnym, stąd podoba mi się przełamanie schematu, pokazanie tematu od innej, brutalnie prawdziwej strony (chociaż miejscami było trochę melodramatycznie).
Styl
A:3,5
B:1,5
Zaledwie kilka metrów w głąb parku, w którym konary starych drzew wyginały się okropnie, zdawały się strażnikami jakichś okropnych tajemnic, których z powodu swej drzewnej postaci nie mogły wyjawić. - drzewnej postaci? E, nie, raczej mi się to nie podoba.
No dobra, oprócz jednego. - to wtrącenie wytrąciło mnie z nastroju - nie pasuje, jest zbyt szorstkie i kolokwialne. Jak obuchem w łeb.
Chude, drżące uda, na których pyszniła się zaschnięta krew. - "pyszniła" w ogóle nie pasuje mi do kontekstu. Może miało być poetycko, ale wyszło średnio.
Jednak pomimo tych (i możliwe, że jakiejś jeszcze) wpadek, podobał mi się styl. Wciągnął mnie i był interesujący. Natomiast w B był bardzo prosty. Dużo zdań pojedynczych, mało urozmaicenia - to bardzo męczące.
Realizacja tematu
A:0,8
B:0,2
W życiu nie wpadłabym na to, żeby tekst B zatytułować "Koncert" (prędzej jakieś widowisko, pokaz), ale że go tam trochę było, to 0,2 daję.
Ogólne wrażenie
A:3
B:1
Tekst A mi się spodobał. Na tyle nawet, że chciałabym go więcej. Niezła atmosfera, tematyką mnie zaskoczył. Jest mocny.
Tekst B bardziej szary, bez emocji, na szybko. Szczerze mówiąc nie bardzo wiedziałam, co czytam i nawet nie czułam specjalnej ochoty, żeby przeanalizować tekst dokładniej, żeby dociec w czym problem. Myślę, że jednak może to być styl oraz na pewno fakt, że w tak krótkiej formie zawarta została treść, której należy się przynajmniej ze trzy razy tyle miejsca. W tej formie tekst wydał mi się pocięty, skrócony i obdarty z nastroju, który można by było stworzyć gdyby się bardziej rozpisać. Z A nie było takiego problemu, bo sceny idealnie pasowały do takiego limitu słów.
I to chyba tyle.
Razem
A:10.3
B:4.7
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iyou dnia Pon 22:35, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto smoka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:29, 06 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Tekst A — 34,6
Tekst B — 25,4
Niniejszym ogłaszam, że zwyciężyła Sunrise!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
|
|
|
|
|
|