|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto smoka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:27, 16 Kwi 2009 Temat postu: Księżniczka demonów - Lena vs Monoke |
|
|
Lena vs Monoke
forma – proza
tematyka – "Księżniczka demonów"
długość – maksimum 5 stron A4; Georgia 11
termin – 7 kwietnia 2009
wymogi specjalne – obowiązuje świat fantasy; dozwolone są elementy realistyczne
Gwoli przypomnienia
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
W sumie 15
Tekst A
Zimne, bursztynowe oczy Borgii ciskające błyskawice gniewu nie były widokiem chętnie oglądanym przez jej doradców. Historia wykazywała zadziwiającą powtarzalność: za każdym razem, gdy Borgia w ten sposób patrzyła na swoich podwładnych, czyjaś głowa spadała na marmurową posadzkę komnaty. Dwóch mężczyzn, stojących przed siedzącą za biurkiem majestatyczną postacią, zachowywało się niczym skarcone przez matkę dzieci. Głowy odruchowo chowali między ramionami, tak na wszelki wypadek. W tej pozycji lśniącemu ostrzu miecza Borgii nie byłoby łatwo dostać się do żadnej szyi.
Obecnie ów miecz wciąż kołysał się na pasku, kusząco opadającym na zgrabne biodra Borgii, ale obydwaj ostatni doradcy doskonale wiedzieli, jak szybko ten stan rzeczy mógł ulec zmianie. Mieli już okazję naocznie się o tym przekonać.
Kręcony kosmyk kruczoczarnych włosów Borgii niczym mały węgorz prześlizgnął się po jej nienaturalnie bladej skórze policzka i szyi, gdy kobieta wstała z fotela, prostując się godnie i ukazując swoją doskonałą sylwetkę w całej okazałości.
- Chcę wiedzieć wszystko – oświadczyła głosem, od którego obydwu doradców zawsze przechodziły ciarki. Głos, choć cichy i spokojny, miał w sobie niepokojącą zmysłowość i dużo bardziej przerażającą stanowczość. Borgia nigdy nie żartowała. – Chcę wiedzieć, dlaczego ten zniewieściały idiota, Darus, zdecydował się jednak kandydować drugi raz na stanowisko burmistrza. Czyżbyście zapomnieli o moich dokładnych wytycznych? Za co ja wam płacę?
Doradcy popatrzyli po sobie niepewnie. Żaden z nich nie chciał wyrywać się z odpowiedzią, dobrze wiedzieli, że to byłoby prawie jak wkładanie głowy do klatki lwa. Borgia zmrużyła oczy, nie doczekawszy się odpowiedzi. To natychmiast zmobilizowało obydwu do zdania relacji ze swoich poczynań.
- Ależ oczywiście, że nie zapomnieliśmy, jaśnie wielmożna pani – zaszemrał niższy, w którego twarzy wyróżniały się przede wszystkim niewielkie, ruchliwe szare oczka. – Sęk w tym, że nie tak łatwo zastraszyć Darusa. Próbowaliśmy go przekonać, że wiadomość o jego licznych romansach mogłaby zmusić jego żonę do odejścia i wywołania wielkiego skandalu, ale nie przejął się tym. Chyba lepiej zna charakter Merissy i wie, że go nie opuści.
- Merissa połakomiła się na jego pieniądze, dziwki jej nie obchodzą, to oczywiste – prychnęła lekceważąco Borgia. – Darus doskonale o tym wiedział, wybierając sobie żonę. To wszystko? Nie mogę uwierzyć, że nic więcej na niego nie znaleźliście. Darus to nie jest typ praworządnego mężczyzny. Na pewno maczał palce w różnych ciemnych sprawkach.
- Nawet jeśli, to dobrze to ukrył – odpowiedział służalczym tonem drugi z doradców, a jego łysa głowa lśniła od potu w świetle wpadających przez okno promieni zachodzącego słońca. – Jaśnie wielmożna pani ma swoje sposoby… jednakże jesteśmy ludźmi, tylko ludźmi…
- Dość! – Borgia gwałtownym ruchem położyła dłonie na blacie biurka przed sobą. Obydwaj doradcy wzdrygnęli się odruchowo; każdy nieoczekiwany gest Borgii mógł przecież nieść ze sobą śmiertelne ryzyko. – Obydwaj jesteście do niczego, wynoście się. Jeśli chcę wygrać z Darusem w wyborach i zostać burmistrzem Złotego Miasta, muszę umieć sama sobie radzić.
Odwróciła się do nich tyłem i stanęła przy oknie, wpatrując się w zachodzące powoli za szczytami gór na horyzoncie słońce. Doradcy odetchnęli z ulgą, rozumiejąc, że audiencja jest skończona, a żaden z nich nie został pozbawiony głowy. Wynieśli się natychmiast, pozostawiając Borgię samą w jej gabinecie.
Czekała. Zawsze była dobra w oczekiwaniu.
Gdyby ktoś miał odwagę, z pewnością nazwałby Borgię piękną kobietą. Jej wieku nie dało się określić, wedle niektórych mogła mieć zaledwie dwadzieścia, wedle innych nawet czterdzieści lat. Poruszała się z niezwykłą gracją, we wszystkich jej ruchach było mnóstwo dumy. Dumy właściwej księżniczce, którą tak naprawdę była.
Gdyby ktoś miał odwagę, mógłby stwierdzić, że Borgia była idealnie zbudowana, miała długie, szczupłe nogi, a jej dopasowana, ściśle przylegająca do ciała granatowa suknia ładnie opinała wszelkie wypukłości jej ciała. Trudno byłoby jednak znaleźć w całym Złotym Mieście choć jedną osobę, która patrzyła na Borgię jak na kobietę atrakcyjną seksualnie. Budziła zbyt wielki respekt i strach.
Na ustach Borgii wykwitł niebezpieczny uśmiech, gdy nagle jakiś duży obiekt zasłonił ostatnie promienie słońca i z hukiem spadł z nieba. Po chwili wysokie okno otworzyło się i w ciągu mgnienia oka przybysz znalazł się w gabinecie Borgii.
- Witaj, Zanturze – Borgia bez skrępowania przyglądała się przybyszowi. Jedno, co było w jego przypadku pewne, to że nie był człowiekiem. Dobitnie wskazywały na to nieduże, błoniaste skrzydła i podobna do skóry gadów, zielonkawo-brązowa skóra. Przybysz był potężny, miał przynajmniej dziesięć stóp wzrostu, zaś jego głowę zdobiła czupryna ciemnych, związanych w gruby węzeł włosów. Czarne jak węgiel oczy lśniły niebezpiecznie w karykaturalnej twarzy. – Zanturze, zachowuj się. Jeszcze ktoś cię zobaczy. Zapomniałeś, że demonom nie wolno przebywać w Złotym Mieście?
- A może po prostu wolisz przywitać się ze mną w formie człowieka? – Zantur podejrzliwie zmrużył oczy, po czym bez chwili wahania podszedł do Borgii i zachłannie ją pocałował. Kiedy przymknęła oczy, przyciągając go do siebie bliżej, nagle coś stało się z jego skórą i skrzydłami: wszystko, co znamionowało obecność demona zniknęło, zastąpione bladą, ale niewątpliwie człowieczą skórą, nieco mniejszymi wymiarami i muskularnym ciałem. Mężczyzna nie był przystojny, ale wszystkie jego ruchy wskazywały na wielką siłę i stanowczy, pewny siebie charakter. Nadal miał na sobie tylko płóciennie spodnie, w których przybył.
Odsunął się w końcu od Borgii i uśmiechnął wilczym uśmiechem, ukazując dwa rzędy białych zębów.
- Kiedy tyle czasu przebywa się w skórze człowieka, można się do nich przyzwyczaić – mruknął, obserwując uważnie twarz Borgii. – Bałem się, że ty przyzwyczaiłaś się za bardzo. Cieszę się, że się pomyliłem.
- Jesteś zbyt pewny siebie – mruknęła i odsunęła się, obchodząc biurko dookoła. Z rezerwą spojrzała w płonące oczy demona. – Nie zapominaj, kim jestem.
- Jeśli ty nie zapomnisz, ja na pewno będę pamiętał, jaśnie wielmożna pani księżniczko – odpowiedział, cedząc słowa i zginając kręgosłup w parodii dworskiego ukłonu. Jego oczy nadal jednak wyrażały bezczelność. – Chociaż teraz, zamiast przerzucać się słowami, wolałbym rzucić cię na ten miękki dywan i kochać się z tobą.
- Przecież wiesz, że nie spotkaliśmy się w celach towarzyskich. – Borgia z gracją zajęła miejsce w fotelu, spod rzęs spoglądając na stojącego po drugiej stronie biurka demona. – Ludzie są całkowicie nieprzydatni. Potrzebuję twojej pomocy.
- Wiedziałem, że prędzej czy później to nastąpi – Zantur wykrzywił twarz w złośliwym grymasie i swobodnie rozparł się w drugim fotelu naprzeciwko Borgii. – Jak to się stało, że wielka Księżniczka Demonów potrzebuje pomocy takiego zwykłego demona na posyłki, jak ja?
W żaden sposób nie zareagowała na zaczepkę; jej twarz pozostała idealnie spokojna, tylko oczy, ciskające błyskawice zdradzały, że gdyby słowa te wypowiedział ktoś inny, natychmiast by ich gorzko pożałował.
- Udajesz, że to, co robię, nic dla ciebie nie znaczy, Zanturze – zaczęła, ostrożnie dobierając słowa – ale tak naprawdę to jest ważne dla nas wszystkich.
- Złote Miasto? – prychnął z niedowierzaniem. – Niby dlaczego?
- Złote Miasto jest tylko początkiem – wycedziła, spinając wszystkie mięśnie. W obecności Zantura trzeba było pozostać czujnym. – Złote Miasto jest kluczem do Państwa Środka. Spuść na nie plagę demonów, a szybko się okaże, że w całym kraju nie ma miejsca, w którym by się nie znalazły. Chcesz swobodnego dostępu do całego państwa? Kiedy zostanę burmistrzem Złotego Miasta, przeforsuję ustawę znoszącą zakaz przebywania demonów na tej płaszczyźnie. A wtedy ty, drogi Zanturze, możesz poprowadzić ich do zajęcia tych terenów.
- Bzdura – warknął Zantur lekceważąco. – Nawet jeśli ci się to uda, jaśnie wielmożna pani księżniczko, Rada Miejska natychmiast nałoży na nas tysiąc ograniczeń, których będziemy musieli przestrzegać, jeśli zechcemy żyć pomiędzy ludźmi. Jak zamierzasz poradzić sobie z tym, moja droga?
Borgia uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Wiedziałam, że nie składasz się jedynie z mięśni, co niektórzy zdawali się sugerować, Zanturze – przyznała lekko. – Ten problem już załatwiłam. Od pół roku zbieram informacje o członkach Rady i dzisiaj mam już wszystkich w garści. Potrzebuję tylko jednego, czegoś, czego nie otrzymam ani za pomocą szantażu, ani przy użyciu ludzkiego pieniądza.
- Głosów mieszkańców Złotego Miasta – Zantur ze zrozumieniem kiwnął głową. Zagadka powoli zaczynała się rozwiązywać. – Ponieważ zaś jesteś kobietą, mogą być z tym pewne problemy. Zwłaszcza gdy jedynym kontrkandydatem jest obecny burmistrz, naturalnie mężczyzna.
Borgia skrzywiła się na samo wspomnienie Darusa. Nie nienawidziła go dlatego, że zamierzał zabrać jej urząd ani dlatego, że był od niej lepiej traktowany z uwagi na płeć. Nienawidziła go, ponieważ w jej oczach był obleśnym, pozbawionym mózgu erotomanem, jedynym człowiekiem, który ośmielał się podczas każdej z nią rozmowy patrzeć jej w dekolt, zamiast w oczy. Borgia nawet nie usiłowała ukryć targających nią negatywnych emocji.
- Darus nie może zostać burmistrzem po raz drugi – odpowiedziała spokojnie, choć głos nadal nieco jej drżał. – Nie przy jego poglądach na prawa demonicznych istot. Ja muszę przejąć jego stanowisko. Próbowałam go zastraszyć, ale moi pracownicy to durnie, a on sam, jak mi się wydaje, jest zbyt głupi, by mieć jakieś swoje tajemnice, chociaż moi doradcy sądzą, że jest wręcz odwrotnie – ostatnią część zdania wypowiedziała z jawną pogardą, mówiącą wszystko na temat jej zdania o ostatnich dwóch doradcach. – Musisz się nim zająć. Darus musi zniknąć z obszaru moich działań.
Zantur przyglądał się Borgii z jawną przyjemnością. Nie była Księżniczką Demonów z urodzenia, tyle o niej wiedział; podejrzewał, że to ciężką pracą zasłużyła sobie na ten tytuł. Jeśli w pogoni za nim odwiedziła kiedyś najgłębsze czeluście Studni, o czym krążyły plotki wśród jego znajomych demonów, nie było po niej tego widać. O ile najgłębsze czeluście Studni, same będące miejscem raczej legendarnym, rzeczywiście istniały.
- Dlaczego sama tego nie zrobisz? – zapytał, zdając sobie sprawę, jaką reakcję wywołają te słowa w Borgii. Nie pomylił się. Księżniczka Demonów oparła ręce o biurko i odchyliła się do przodu w fotelu, omiatając Zantura wściekłym spojrzeniem.
- Bo nikt nie może się dowiedzieć, kim jestem, rozumiesz?! – syknęła. – Dla nich jestem człowiekiem i tak musi pozostać! Nie mogę ryzykować. Ty w świecie ludzi nie istniejesz, w razie niepowodzenia niczego nie tracisz.
- Niepowodzenia? Jaśnie wielmożna pani księżniczka mnie nie docenia – prychnął Zantur. – Posłuchaj, skarbie. Nie wiem, dlaczego tak lubisz przebywać między tymi prostakami, których nazywasz ludźmi. To słabe, żałosne istoty, których życie nie jest warte splunięcia. Nie wiem też, po co demony miałyby zajmować tę ziemię. Tak się palisz do wyrwania się spod wszelkiej władzy? Pomogę ci jednak. Nie dlatego, że uważam to za dobry plan, tylko dlatego, że chcę już zakończyć tę dyskusję, mieć to z głowy i wreszcie się z tobą kochać.
Borgia uśmiechnęła się w jedyny w swoim rodzaju sposób, uśmiechem, którego bali się wszyscy śmiertelnicy. Dla Zantura ten uśmiech był jednak zapowiedzią czegoś bardzo przyjemnego, co wkrótce miało nastąpić. Borgia wyciągnęła długą nogę i stopą w delikatnym pantofelku lekko pogładziła jego łydkę.
- To miejsce nie jest takie złe – wyszemrała, opierając się łokciami o blat biurka. – Odwiedzałam dużo gorsze. Byłam właściwie wszędzie. Kiedyś zostałam nawet zesłana w najgłębsze czeluście Studni.
Zantur, oszołomiony, tylko kiwnął głową.
*
Kiedy ciało burmistrza Darusa tego samego wieczoru znaleziono w jego własnych komnatach, rozerwane na strzępy przez jego dwa własne, udomowione wilki, Zantur już dawno znajdował się w prywatnej willi Borgii, odbierając zasłużoną nagrodę za dobrze wypełnione zadanie. Nie obawiając się w tym ustronnym miejscu niepożądanej obecności osób trzecich, nie musieli ukrywać swojego prawdziwego wyglądu pod maską człowieka, co było bardzo na rękę Zanturowi.
Borgia była w pełni usatysfakcjonowana. Ostatnia przeszkoda zniknęła i jej plan wreszcie mógł się wypełnić. Zemsta, którą planowała od dawna, w końcu miała się urzeczywistnić. Miała zamiar zabrać Mu tylu demonów, ile tylko zdoła. W końcu sama zdążyła się przekonać, że jej przełożony nie ma nad nią żadnej władzy w świecie ludzi.
- Zastanawia mnie jedno – odezwał się Zantur głębokim głosem, przyglądając się jej, skąpanej w nikłym blasku wiszącego na niebie za oknem księżyca. – Znasz plotki, krążące o najgłębszych czeluściach Studni? Demony nigdy nie były pewne, czy to miejsce w ogóle istnieje.
Borgia bez słowa skinęła głową, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
- Jak udało ci się stamtąd uciec?
Jej uśmiech nawet jego przyprawił o dreszcz. Kryło się w nim szaleństwo i zło, którego zawsze tylko się w niej domyślał.
- Nigdy nie próbowałam stamtąd uciec – odpowiedziała cicho. – Ja wciąż tam jestem, Zanturze.
Tekst B
Przepiękną noc co swą kurtyną okala świat. Jej dłonie pieszczą drzewa, domy, ludzi, zatapiając ich w swojej przepastnej czerni niby w pościeli jedwabnej. Jak w ramionach kochanki, usypiają utuleni ramionami Morfeusza.
Jakże błoga cisza panowała tej nocy w Dolinie Ferury, błękitnej rzeki płynącej tutaj od milionów lat. Nikt nie przypuszczał, że właśnie teraz obudzi się Ona, zło wcielone, przekleństwo tej krainy. Legend w tych stronach było co nie miara, każda w inny sposób opisywała Księżniczkę i jej narodziny. Elfy opowiadały o niej, jak o wybawicielce, Wampiry mówiły, że to mieszaniec powstały z ich krwi, który ma raz na zawsze wytępić ludzką rasę, ludziom właśnie ta wersja była bliższa, bardziej ich przerażała. O wieków cały kraj Itchien żyje w cieniu tych legend, które oplatają ich mackami strachu. Nikt nie wychodzi w nocy na dwór, drzwi i ona są zasłonięte, nigdzie nie pali się światło.
I nagle ciszę przerwał głośny krzyk, pełen grozy i szaleńczej radości z uwolnienia ze swojego wiecznego więzienia. Obudziła się…
***
Głośny śmiech odbijał się od ścian Sali, śmiech mrożący krew w żyłach, śmiech okrutny i pełen zła. Na ogromnym tronie zrobionym z ludzkich czaszek i kości siedziała postać w czarnej sukni. Jej blade lica okalały czerwone włosy. Spod przymkniętych powiek jarzyły się krwawe tęczówki przecięte cienką, jak u kota, źrenicą. Pełne wargi w kolorze karminu były lekko rozchylone uwalniając w przestrzeń nuty perlistego śmiechu zabarwionego grozą i nienawiścią. Dłonie o subtelnych, długich palcach spoczywały na bocznych oparciach monumentalnego krzesła, wystukując nieznany nikomu rytm. Co chwila po jej policzku spływała krwista kropla, która sunęła powoli w dół by w końcu zniknąć za dekoltem, pozostawiając po sobie jasnoczerwony ślad na jej skórze. Łzy demona…
Cierpiała, mimo śmiechu, który wydobywał się z jej ust, mimo złości i nienawiści do wszystkich. Setki lat temu jaj ród został uwięziony w takich miejscach jak ona, musiała ich teraz uwolnić, musiała przywrócić swoje królestwo! Rozległ się cichy trzask i zniknęła w obłoku dymu…
***
Płonęły wioski, lasy i pola, wszystko dotknięte złością Księżniczki. Potężna moc Demonicy niszczyła wszystko i wszystkich, nie pozostawiła po sobie żadnej żyjącej istoty. Jej wyczynom wtórował orszak mężczyzn i kobiet w czarnych szatach, a ich oczy błyszczały z podniecenia na widok zła. Oto powstała ich Księżniczka, ich władczyni, która teraz odpłaci wszystkim za to co im zrobili! Aż w końcu Dolina Ferury była jednym, wielkim pogorzeliskiem. Nikt się nie ostał, nikt nie przeżył. I wówczas przemówiła, a jej głos był słodki, a zarazem groźny:
- Przepiękną mamy noc…
- Tak pani – szepnął któryś z demonów.
- Pozwoliłam ci mówić?! – zagrzmiała spoglądając nań ze wściekłością.
- Nie pani… - tyle jeszcze zdążył powiedzieć nim jego ciało rozprysło się na miliony kawałeczków; ta noc pochłonęła jeszcze jedno istnienie…
***
Cichy śpiew niósł się pośród ścian kamiennego zamczyska. Owe dźwięki wydobywały się z karminowych ust. Ich właścicielka, przepiękna istota stworzona z Chaosu siedziała na wielkim tronie. W czerwonych włosach igrały złociste refleksy. Kim była owa dziewczyna? Legendy głoszą, że u zarania dziejów czarnoksiężnicy ziemscy, by zaprowadzić spokój na świecie, uwięzili demony, a wraz z nimi ich Księżniczkę.
Wszyscy myśleli, że to koniec zła, jednak Ona się uwolniła i zapałała tak wielką rządzą krwi jak nigdy dotąd… Dziś Księżniczka Demonów zasiada na swym tronie, jej moc jest nieograniczona, może zabijać i wskrzeszać, może niszczyć i odbudowywać, może zatrzymywać czas… Jest początkiem i końcem…
Jak ma na imię? Illis – córka diabła, nikt jednak tego imienia nie wymawia, nikt nie ma do tego prawa. Ktoś kiedyś zapytał ‘dlaczego?’ i ku zdziwieniu ogółu otrzymał odpowiedź.
- Ponieważ imię moje jest tylko moje. Jest ono kluczem do wszystkiego, do pełni mocy i pełni władzy. Otwiera drzwi do duszy przeklętej… - taka odpowiedź padła z jej ust, a były to ostatnie słowa jakie usłyszał owy nieszczęśnik. Demonica nie kiwnęła nawet palcem. Wystarczyło wypowiedzieć dwa słowa a już martwe ciało leżało u stóp jej tronu. Zaśmiała się lekko i zniknęła rozpływając się w obłoku szarego dymu. Nikt nie wiedział gdzie znika i co się wówczas z nią dzieje. Była władczynią, miała prawo robić wszystko co tylko chciała.
***
Pająk wytrwale tkał swoje sieci na ścianach Sali Koronacyjnej. Nikt się tym nie przejmował, nikt nie sprzątał tutaj od wieków. Nikt nie odważył się wejść do tego zamczyska… Mimo iż minęło sto lat od objawienia się gniewu Księżniczki nadal wierzono, ze ona tutaj jest. I mieli rację. Siedziała jak zawsze na swoim tronie, opuszczona przez swój orszak, pozbawiona poddanych i wszelkiej uciechy z czynienia zła. Stała się tylko demonicą owianą budzącą grozę przeszłością. Bladą twarz oświetlały na przemian promienie słońca i księżyca. Jej piękno nie przemijało, była nieśmiertelna, niezniszczalna, nieskazitelna, zapomniana…
***
Mijały kolejne wieki, Dolina Ferury zapomniała już o Księżniczce, jej zamek zarosły nieprzebyte knieje, a ona nadal siedziała w swojej Sali. Świeża jak poranna rosa, groźniejsza niż sam Szatan. Illis, zapomniana na wieki księżniczka Demonów, wielka pani, której sławę pamiętają tylko te kamienne mury. Wyglądała jak posąg; jej twarz zastygła w wyrazie skupienia, ciało, które od dana się nie poruszyło. I byłaby wzięta za rzeźbę, gdyby nie karminowe wargi, które wciąż nuciły tę samą pieśń…
Z ciemności powstała dusza przeklęta
Na zawsze w tym ciele została zamknięta
Jej serce wciąż bije
Lecz ona nie żyje
Księżniczka Demonów niegdyś sławiona
Dziś w samotności pozostawiona
Cisza stała się jej kochanką
Ciemność nazwała ją swą wybranką
W otchłani przepastnej swą dusze ukryła
Przy pomocy zaklęć, które niegdyś nabyła
Jej oczy nadal czerwienia się jarzą
Lecz o jej spojrzeniu mężczyźni nie marzą
I może kiedyś znów do władzy powróci
I żywot plugawych ludzi skróci
Lecz jeszcze jej czas daleki
Nim to się stanie upłyną wieki
I nadal tam siedzi istota Chaosu
Przeklęta dusza, córka varanosu…
A więc do ostatniego dnia czwartego miesiąca. Niech Wasze umysły pozostaną jasne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Chiyo
Moderator Niewyżyty
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:05, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Pomysł
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5
Oba pomysły są świetne. Polityczna intryga w Tekście A, zamknięta w jednej, spójnej historii oraz nieco chaotyczna (jak sama Illis) opowieść o upadku Księżniczki Demonów w Tekście B. Oba mi się podobają, wiec nie będę już kombinować, tylko wystawie po równo, o!
Styl
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5
I tutaj zaczynają się schody, drodzy państwo!
Tekst A był o tyle dziwny, że w pierwszych dwóch akapitach zdołał mnie zachęcić, a potem zniechęcić! Najpierw widzę słowo "Borgia", wiec już od razu przez moja głowę przewijają się takie imiona, jak Cesare i Lucrezia. Wielki rod Borgia. Klemens VI. Cantarella. Renesansowe Włochy. Szkoda, że w tym pojedynku warunkiem był świat fantasy, bo przecież historia Cesare Borgii jak na talerzu podaje nam demony - wystarczy tylko dopisać im księżniczkę! Ale potem tekst mnie zniechęcił, bo autorka za często powtarzała imię głównej bohaterki. To meczy i wygląda oraz brzmi paskudnie, wiec po chwilowej radości znanym słowem, skrzywiłam się z niesmakiem. Zaś później, kiedy doszło do mnie, że szykuje się polityczna intryga, kiedy pojawił się drugi demon i otwarcie domagał seksu - no, to wtedy się ponownie ożywiłam, w efekcie jednak polubiwszy Tekst A.
A potem był Tekst B. Napisany raczej chaotycznie, przez co kilkakrotnie musiałam przerywać, aby się zorientować, o co w tej historii w końcu chodzi. W dodatku tak, jak w Tekście A rzuciło mi się w oczy nadużywanie imienia, tak tutaj mój wzrok przykul brak przecinków w kilku miejscach oraz jakiś taki nadmiar przymiotników w pewnym momencie.
W rezultacie nie wiem już, który tekst ma lepszy styl. Stad remis (alem się rozgadała ^^).
Realizacja tematu
Tekst A: 0.5
Tekst B: 0.5
Zrealizowano.
Ogólne wrażenia
Tekst A: 2.5
Tekst B: 1.5
Nie czułabym się uczciwie, oceniając Tekst B tylko na 1. Jednak nie zmienia to faktu, że to właśnie Tekst A podobał mi się bardziej. Dlaczego? Hmm, wydaje mi się, że to dlatego, że tutaj ta historia jednak była spójna, nie tak chaotyczna, jak w Tekście B. A do tego lubię wątki polityczne, no i pierwszy entuzjazm związany z ukochana przeze mnie familia, której nazwisko autorka przykleiła swojej księżniczce jako imię. Ot, cale wytłumaczenie! ^^
Podliczenie
Tekst A: 8
Tekst B: 7
PS
Jakby któraś z Moderatorek mogla za mnie wstawić polskie znaki (mój laptop jest zepsuty, a niemiecki łapek Mamy polskich znaków nie wstawi), to będę wdzięczna i wyściskam z radości do utraty tchu! ^_^
Moderatorka się ulitowała, ale nie powiem Ci, która, bo lubię mój dech i wcale nie chcę go tracić;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Pan_M
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:00, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
heh, trzeba jednak wspomnieć o tym, że to właśnie w tekście B pokazany jest prawdziwy demon. Cechu wyglądu, charakteru czyli to co powinno się pojawić, a w tekście A tego nie ma.
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
Wetek w tekście A jest dobry, jednak wykonanie nie bardzo, w tekście B jest lepiej, choć mogłoby być perfekcyjnie, gdyby Autorka rozwinęła bardziej opis zniszczenia. Jednak sposób w jaki przedstawiła Demonicę jest boski.
A: 1,5
B: 3,5
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
W tekście A były bardzo ładne epitety obrazujące wiele, og·ólnie co do stylu obu tekstów nie mam zastrzeżeń. Jednak... B jest bardziej żywy i dynamiczny, co jest wynikiem dobrego stylu Autorki.
A: 2
B:3
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
Tutaj właśnie to co napisałem na początku. W tekście A to nie jest demon...
A: 0,25
B:075
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
A:1
B:3
Bardziej podobał mi się tekst B, który jest wyrazisty i barwny. ogólnie bardziej przypadł mi do gustu.
Razem:
A: 4,75
B: 10,25
Wg. demonologii demony rzadko dobywają mieczy posługując się raczej zaklęciami. To tak na marginesie ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Nawia
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce / Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:54, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
To i ja ocenię...
Pomysł:
A - 2,5
B - 2,5
Oba pomysły w zasadzie są dobre, żaden się wybitnie nie wyróżnia, więc trudno mi powiedzieć, czyj lepszy, bo są zbyt inne.
Styl:
A - 3,5
B - 1,5
Tekst pierwszy znacznie lepiej się czytało.
Realizacja tematu:
A - 0,5
B - 0,5
Oba tematu się trzymają, więc trudno ocenić inaczej.
Ogólne wrażenie:
A - 3
B - 1
Jak już pisałam - pierwszy tekst lepiej się czytało, ale na swoje punkty w momencie zasłużył głównie za ostatnie słowa księżniczki. Pokazuje autorka, że to nie jest jakaś tylko historyjka, ale że za tym kryje się coś głębszego. Świat całkiem intrygujący, nawet proponuję rozwinięcie opowiadania, chętnie poczytam;)
Opowiadanie drugie opowiadało moim zdaniem zbyt pobieżnie jakąś niejasną legendę, która umarła śmiercią naturalną. Końcówka ratuje całość, jednak w pewnych momentach zabijanie przez księżniczkę było dosyć... śmieszne. Powinnaś to jakoś dopracować. I jeszcze jedno - czy śmierć uważasz za zło najgorsze?
podsumowanie:
A: 9,5
B: 5,5
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
vagabond
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:01, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
pomysł:
Tekst A - 2
Tekst B - 3
w tekście A pomysł jakiś był owszem, ale hmm sztywny taki, wykorzystany bez polotu, no ale jednak... zdecydowanie bardziej spójny; tekst B jest hmm dość poszarpany chaotyczny, ale jednak barwniejszy, bardziej żywy - bardziej mi się podobał. ujął mnie pomysł stylizowany na... baśń.
styl:
Tekst A - 2
Tekst B - 3
hm... tekst A czytało mi się trudno, był taki suchy, sztywny... nie lubię zbyt grzecznego języka, zbyt ułożonych zdań, nie, nie, nie... słowa nie porywały mnie, prawdę mówiąc - znudziłem się, omijałem niektóre zdania, przeskakiwałem akapity... W tekście B było dużo barwniej, ciekawiej... cóż po prostu było "żywo"! aczkolwiek, Autorka i tak potrzebuje praktyki. wolę bardziej subiektywne, poetyckie style niż te grzecznie, niemal 'urzędowe', stąd przydzielenie punktów.
realizacja tematu:
Tekst A: 0,5
Tekst B: 0,5
w obu wariantach - temat zrealizowany.
ogólne wrażenia:
Tekst A: 1
Tekst B: 3
jak już mówiłem (powtórzę się jeszcze raz) bardziej podobał mi się tekst B, dzięki stylizowaniu go na baśń, podanie, mistyczną legendę... etc. etc. dzięki dość żywemu językowi. nie zachwycił mnie za to: ogólny zarys historii - dość przeciętny, popis słowem - również nie był wybitny. rzekłem.
podsumowanie:
Tekst A: 5,5
Tekst B: 9,5
amen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Corvus
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ponylandia! Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:34, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
POMYSŁ
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Zarówno pierwszy, jak i drugi pomysł jest... no, fajny. Wyobraźnia na wysokim poziomie, w sumie, obydwie autorki wiedziały, o czym napiszą - i jak napiszą. Mimo wszystko, pomysł pierwszy wydaje się ciekawszy, lepiej przedstawiony? W każdym razie, szanse wyrównane z lekkim przechyleniem szali w stronę A.
STYL
Tekst A: 4
Tekst B: 1
Drugi tekst... niespójny. Bałaganiarski, chaotyczny. Trochę ciężko było mi się połapać, za to pierwszy? Odrobinę sztywny, za to.... interesujący. Przyciągający, mimo zdarzających się (i to dosyć często) powtórzeń. Co prawda, kilka błędów miał, ale i tak zdecydowanie lepszy.
Tekst B miał dużo więcej błędów, no i ta chaotyczność... Nie był zły, co prawda, ale przy A wypadł dosyć słabo. Lubię porządek, cóż rzec.
REALIZACJA TEMATU
Tekst A: 0.5
Tekst B: 0.5
Jakby nie patrzeć, temat zrealizowany.
OGÓLNE WRAŻENIE
Tekst A: 3
Tekst B: 1
Po prostu A podobał mi się bardziej. Za spójność i konkretność, poza tym, sam pomysł wydał mi się ciekawszy, mimo że ogólnie za swego rodzaju polityką nie przepadam.
Tekst B wypadł słabo - powtarzam się, ale tak jest. Może gdyby widniał gdzieś sam, spodobałby mi się bardziej?
Podliczenie
Tekst A: 10,5
Tekst B: 4,5
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
|
|
|
|
|
|