Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Rola nauczyciela polskiego
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Literackie rozmowy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Astrum




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szlak Stampede
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:26, 25 Kwi 2010    Temat postu: Rola nauczyciela polskiego

Powiedzcie, jeśli było. Nie przypominam sobie, ale troche mnie nie było, mogłam nie zauważyć, mogłam przeoczyć, zapomnieć.

Zastanawiam się, jaką rolę w życiu początkującego pisarza (a w zasadzie każdego ucznia) odgrywa nauczyciel języka polskiego. Często spotykam się z krytyką polonistów - że sami się nie znają, że bezpodstawnie krytykują i nie pomagają się rozwijać. Uczę się w szkole, do której chodził Sapkowski - podobno na jednym ze spotkań z obecnymi uczniami liceum stwierdził, że do tej pory nie wybaczył swoim nauczycielom, iż nie dostrzegli w nim talentu pisarskiego.

Nie oszukujmy się, ludzie tacy jak John Keating nie istnieją. Nie do tego stopnia.
Jak według was powinien zachowywać się polonista uczący w szkole?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Astrum dnia Nie 21:27, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chiyo
Moderator Niewyżyty



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:40, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Jak dla mnie, to uczeń powinien przede wszystkim pamiętać, że każdy polonista ma zawsze mnóstwo uczniów i musi się trzymać wytyczonego programu nauczania. To zazwyczaj skutkuje stresem u danego nauczyciela, a wtedy nie zawsze dostrzeże talent u pojedynczego ucznia, tym bardziej że nie zawsze uczeń ma wystarczająco dużo okazji, by pokazać, że to nie zdolność do pisania dobrych wypracowań, tylko zalążki talentu i wyobraźnia, coś większego niż zwykła zdolność do esejów i rozprawek. Zatem nie powinno się oczekiwać od nauczyciela zbyt wiele.
Ale też jeśli uczeń sam uważa, że ma talent do pisania, to czy nie powinien podejść do nauczyciela po lekcji, zapytać, czy zerknąłby na jakąś próbkę tekstu albo czy wie o jakichś konkursach literackich, albo coś w tym stylu?

Według mnie nauczyciel polskiego powinien przede wszystkim postawić swoją pracę na pierwszym miejscu. Jeśli uczeń sam czuje, że potrafi pisać i że mógłby skorzystać z nauczycielskiej pomocy, to w jego interesie jest poproszenie o nią. Jak będzie po cichu siedział i liczył, że zostanie dostrzeżony, to może się przeliczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Sunrise




Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:43, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Nauczyciele rzadko starają się znaleźć w swoich uczniach jakieś zalążki talentu i je rozwinąć... Mogliby zacząć to robić, ale rozminęłoby się to z programem nauczania ...
Nie da się zadowolić wszystkich naraz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dajen




Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:46, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Moim zdaniem bardzo dużo zależy od charakteru i umiejętności nauczyciela. Powiedzmy sobie szczerze... Nie każdy polonista jest dobry i nie każdemu można w ciemno ufać. Najważniejszy jest jednak początek pisania czegokolwiek. Wtedy mamy nad sobą mentora, na początku rodzica, później przez pewien okres czasu polonistę, który powinien nam zwrócić uwagę na błędy. Wytłumaczyć potknięcia stylistyczne i skupić się na ogółach. Natomiast uważam, że my jesteśmy już w tym wieku, że jeśli chcemy zaistnieć w świecie literackim, musimy znaleźć dla siebie miejsce i nikogo nie powielać. Mi od pewnego czasu zaczęło przeszkadzać to, że polonistka narzuca mi swój styl. Kradnie mi świeżość i po korekcji czegokolwiek, tracę przywiązanie do mojego tekstu. O pomoc można się zwrócić, ale chyba ważne jest by zachować w tym wszystkim siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Astrum




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szlak Stampede
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:53, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Mam koleżankę, która chyba (tak mi się wydaje) winę za brak "tego czegoś" zwala na nauczycielkę. Parokrotnie słyszałam jak mówi, że ona powinna nauczyć ją pisać, czego oczywiście nie da się zrobić.
Ja na pewno nie poszłabym do polonistki ze swoją twórczością (czym innym będzie pokazanie zbioru naszych peefowskich tekstów :)), ale jestem pewna, że gdybym tylko to zrobiła, otrzymałabym jej wsparcie. Nie można wymagać, by nauczyciel po przeczytaniu wypracowania dostrzegł w człowieku coś wybitnego i pomagał mu indywidualnie.

Moim zdaniem powinno nam się trochę otwierać oczy i umysły, zwracać uwagę na najważniejsze kwestie. Dla mnie słowa "szkoła" i "pisanie" kompletnie do siebie nie pasują.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Sunrise




Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:57, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Ja do swojej nauczycielki też bym nie poszła, ale bardziej ze względu na to, że kazała mi kiedyś praktycznie całkowicie zmienić styl pisania...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chiyo
Moderator Niewyżyty



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:04, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Cóż, ja polonistek miałam tylko dwie - za to anglistek przeszłam ze 6. I nie miałabym oporów przed pójściem do którejkolwiek z moich nauczycielek z własnym tekstem i prośbą o radę. Fakt, gdybym już miała to robić i akurat trafiła na taki czas w roku, prędzej poszłabym do znajomych redaktorów i korektorów, ale do nauczycielek też. Trzeba tylko pamiętać, że nauczyciel może ocenić pomysł (czy mu się podoba czy nie) oraz poprawność językową i logiczną. Jednak nie ma już obowiązku znać się na stylu - w końcu to nie leży w jego kwalifikacjach. Zatem nie powinno się od nauczycieli oczekiwać wiedzy, której nie muszą posiadać. To jak z nauczycielami sztuki - oni mają omawiać cechy charakterystyczne, ale niekoniecznie muszą umieć malować/rysować/rzeźbić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Beatrice




Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:32, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Po tym jak dostałam szóstkę z opowiadania, moja nauczycielka od polskiego zaczęła mi się dokładniej przyglądać. Chwali też moje recenzje i "zawsze odkładam je [prace] na później, bo są bardzo charakterystyczne". I, oczywiście, też krytykuje oraz poprawia. Wyszukuje jakieś konkursy czy warsztaty. Naprawdę, bardzo fajnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Kurzok




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1050
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:44, 26 Kwi 2010    Temat postu:

UWAGA! Pierdolę moją polonistkę. Nie zrozumcie mnie źle, ale jest... straszną... s u k ą. Przepraszam, ale wspominanie o niej wywołuje u mnie napad szału i agresji. Serio. Serio. Serio. Kobieta może umiec "uczyc" jest solidna, ale takie jak ona to zło. Raz pokazałam jej wiersz, który bagatela miałam później na konkurs wysłac. PUNKTOWAŁA mój wiersz. Moją poezję. Kij jej w oko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ankeszu




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krakau
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:36, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Kuurzok, easy!

Ja może nie nienawidzę polonistki tak jak ty... ale pogardzam. To, co ona sobą reprezentuje, wiedzę i sposób prowadzenia lekcji - ! Sama popełnia błędy (np. niepoprawnie zapisuje daty) a przy sprawdzaniu prac...
1) Koledze kiedyś odjęła punkt za "odzywali się" - tłumaczyła, że tam powinno być jeszcze jedno w
2) sprawdzając pracę koleżanki, nie zauważyła, że... na drugiej stronie kartki też jest coś zapisane. Bez uświadomienia jej tego Madzia straciłaby 13 punktów (za część tematu oraz za kompozycję). A najlepsze, że przypięła do kartki klucz, i że na pierwszej stronie tekst kończył się w połowie zdania. I ona jest "wzrokowiec", jak o sobie mówi.
3) Nie wiem, na ile mam pogardzać za to nią, czy systemem edukacji - oceniała mój styl. Bodajże "Wertera cechowały" (albo: cechowały Wertera, nie pamiętam już) - czepiła się, że... tak się nie pisze. że nie mogę tak napisać. że to jest błąd. Że nie mogę przerzucić wyrazu. Jak dla mnie oba te wyrażenia są naturalne, dla niej zaś...
Pff... Szkoda gadać.

Ale miałam kiedyś fajną polonistkę, trzy-cztery lata temu. Taką naprawdę Polonistkę. Całą 'polonistyczną' wiedzę zawdzięczam jej, bynajmniej nie panu Rzece ani obecnej pani Wzrokowiec, a i wspierać umiała... Wiedziała że coś tam popisuję, więc - gdy zauważyła, że nie czytałam lektury - za poprawę miałam... przeczytać jej fragment i dopisać własny ciąg. Opowiadanie. Chciałabym je kiedyś znaleźć i poczytać :) I taki powinien być nauczyciel. Nawet najgorszy, najgłupszy, najbardziej "zbuntowany" dres klasy szanował tą nauczycielkę.

Moja kuzynka miała nauczyciela, któremu pokazywała swoje opowiadania... Wspierał ją, pomagał, dawał rady.
Ja jednak nie potrafiłabym dać czegoś "swojego" (poza szkolnymi bzdetami) polonistce. Chociaż bibliotekarce pokazałam PF. ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
vagabond




Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:35, 26 Kwi 2010    Temat postu:

em, mam jedno zasadnicze pytanie: a po co poloniście pokazywać cokolwiek?
i przepraszam, ale z jakiej paki polonista ma mieć wpływ na kształtowanie czyjejkolwiek twórczości?

no przepraszam, nie widzę związku. to tylko polonista.
(jak trzeba być ograniczonym, żeby korzystać z czyjejkolwiek pomocy do poszerzania własnej wiedzy - jeśli chodzi o twórczość)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vagabond dnia Pon 17:37, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lena.




Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:38, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Vagabond, częściowo się z Tobą zgadzam, ja tam moich polonistów zawsze lubiłam, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby u nich szukać pomocy czy radzić się w sprawie tego, co piszę. Nie uważam, żeby byli do tego najlepszymi autorytetami, ot co.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Astrum




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szlak Stampede
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:49, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Mnie nie chodzi o pokazywanie twórczości, raczej o stosunek nauczyciela do piszących uczniów. Czy powinien się tym interesować, czy nie, czy powinien zachęcać, dawać rady, czy zajmować się wyłącznie tym, czym powinien - czyli realizacją materiału. Myślę, że dobrze by było mieć (zwłaszcza na początku) kogoś, kto pokaże błędy i w jakiś sposób pomoże. Nie wiem jednak, czy to właśnie polonista jest w takiej sytuacji najodpowiedniejszą osobą. Sądzę, że nie, a przecież to właśnie nauczyciele są oskarżani o wszelkiego rodzaju niedociągnięcia.

Wedłgu mnie nauczyciele powinni przekazać nam podstawową wiedzę (jak chociażby ta interpunkcja, która ostro kuleje, a w szkole praktycznie nie przeznacza się na to czasu). Ale jakieś większe wymagania... nie, raczej nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dajen




Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:44, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Naprawdę wszystko zależy od człowieka...
Moja polonistka zatrzymała się na etapie stawiania całej klasie jedynek z wypracowań maturalnych... W pierwszej klasie z "Króla Edypa" poszła jedna trója i w tym roku na wypracowaniach pojawiły się już jakieś czwórki. Ponoć tymi (średnio) czterema jedynkami na osobę, miała nas zmotywować.
Ja mam aktualne oceny 1,1,2 przy czym II miejsce w konkursie literackim i kilka sukcesów w konkursach recytatorskich, ale czy to coś zmienia?

W pierwszej klasie niemal na każdej lekcji zapalały mi się kurwiki w oczach. Teraz już spokojnie pałki przyjmuję. Wiem, że choćbym się nosem wyrzygała nic z tym nie zrobię. Tylko powtarzam od czasu do czasu: "Współczuję biednym ludziom, którym ona będzie sprawdzać matury", bo jest egzaminatorką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Michalina




Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1408
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:50, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Miałam cztery polonistki i właściwie w moim życiu "literackim" nie spełniały one żadnej roli. Właściwie najmilej wspominam moją pierwszą polonistkę, jednak wtedy jeszcze nie pisałam, więc nie miałam się z czym do niej zwracać, ale jestem pewna, że pomogłaby mi, pamiętam jak pomagała mi w konkursach recytatorskich, jak dobierała mi wiersze i jak już mnie nie uczyła, dalej doceniała i zachęcała. Potem miałam polonistkę, która w ogóle całkowicie mnie tamowała, cały czas krytykowała i nie chciała mnie wysyłać na konkursy recytatorskie, mówiąc: "wybierasz za dorosłe wiersze i w ustach ucznia podstawówki nie zostanie to dobrze odebrane" i wybierała osoby mówiące wierszyki typu "Kaczka dziwaczka" ;/
Gimnazjum to w ogóle zero jakichkolwiek rozwinięć w szkole. Wszystko, co sobie wypracowałam to zasługa moja i krytyków 'internetowych'. Pamiętam jak nie przepuściła mnie w konkursie literackim, mimo że napisałam najlepsza pracę, bo uznała, że mam tyle konkursów na głowie, że nie dam sobie rady z dalszym etapem ;| Chociaż muszę przyznać, że jeżeli chodzi o luźne teksty to mnie doceniała i zauważała.

Teraz natomiast mam sorkę, która za pierwszy tekst, który był na[pisany z pomysłem i naprawdę fajnym stylem, z metaforami, porównaniami itd. postawiła mi 3, a jak napisałam nudny tekst, składający sie ze zdań typu: "Król Edyp był królem. Ożenił się ze swoją matką. Był bohaterem tragicznym" dostałam 4.

I nie, nie pokazałabym żadnemu poloniście mojego tekstu (takiego całkiem "mojego"). Uważam, że większość polonistów jedynie realizuje temat i nie skpia się na zdolnych młodych pisarzach. A jeżeli uczą juz kogoś takiego, to nie zajmują się jego rozwojem, a jedynie chcą, aby startowali do konkursów pod ich "przewodnictwem", aby zebrać laury (a moja polonistka nawet poprawek nie naniesie żadnych, tylko jedynie wyśle tekst).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Iyou




Dołączył: 31 Sie 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:11, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Moim zdaniem polonista ma duży wpływ, ale nawet zły może w pewien sposób pomóc. Może powiem jak to było ze mną. Już w podstawówce lubiłam pisać, ale dyrektorka mnie nie lubiła i z każdego wypracowania dostawałam maksymalnie 3 (raz dostałam 4, ale potem ten rodzaj tematu już się nigdy nie pojawił - ciekawe dlaczego). Test na koniec szkoły pisałam w innym terminie z powodu choroby i kiedy dyrektorka rozmawiała z kobietami z innej szkoły, które miały nadzorować pisanie, przedstawiła mnie jako najlepszą uczennicę na polskim i w ogóle czysty geniusz. Zdenerwowało mnie to, ale też dało do myślenia.
W gimnazjum miałam krótko niezłą polonistkę, a potem przeniosłam się do innej klasy. Oddając moje pierwsze wypracowanie, nowa polonistka powiedziała "niezłe, ale nie możesz robić tylu błędów" - wierzcie czy nie, ale z miejsca zaczęłam ich robić jakieś 90% mniej. Oceniała surowo, ale była świetną nauczycielką z pasją, której się nie spotyka. Niestety dostrzegała talent u dwóch innych osób, mną się za bardzo nie przejmując. Trochę bolało, ale do dziś jestem dumna z dwóch piątek z wykrzyknikiem za wypracowania na luźne tematy. Miałam większe sukcesy literackie, ale właśnie to dało mi przysłowiowego kopa.
W liceum na nauczycielkę niezwykle leniwą i bez ambicji - nadrabiałam za to korkami i świetnej nauczycielki, również z pasją. Myślę, że teraz jestem na etapie, kiedy nauczyciel nie pomaga w rozwijaniu warsztatu, trzeba się tym zająć samemu. Zresztą na studiach to już nie te czasy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Shy




Dołączył: 04 Kwi 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:00, 27 Kwi 2010    Temat postu:

Ja też chyba nie poszłabym do nauczycielki polskiego. Szczerze mówiąc, trochę wstydzę się jej reakcji. Gdy w pierwszej klasie gimnazjum miałam lekcje z innym polonistą i w tymże czasie zajęłam trzecie miejsce w konkursie powiatowym, powiedział mi, że "mam smykałkę do pisania". Pisać zawsze lubiłam, a że według niektórych mi to wychodzi, to lepiej dla mnie.
Teraz moja nauczycielka zarzuca mi głównie w rozprawkach artystyczny styl - za dużo środków stylistycznych. Może kiedyś któremuś nauczycielowi będę w stanie pokazać moją twórczość, ale szczerze w to wątpię. oO


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dagi
Administrator



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:57, 27 Kwi 2010    Temat postu:

Hm, poloniści...

Pomijając czasy, w których wszystkich przedmiotów uczył jeden nauczyciel - w podstawówce miałam prze-fantastyczną kobietę. Jakieś-tam zawirowania były, przez rok miałam kogoś innego, noale, ta osóbka zapadła mi w pamięci. Do dzisiaj nawet, jak ją na mieście spotkam, to sobie pogadamy. W sumie... tak, coś przez mgłę pamiętam, że doceniała moją wyobraźnię. Nawet wzięłam udział w konkursie na napisanie książki, ale pisklakiem wtedy byłam, wtedy jeszcze na politechnikę chciałam iść :))

Dużym przełomem było gimnazjum. W pierwszej klasie miałam niesamowitą siekę, kobieta czepiała się wszystkiego. I raz mieliśmy wypracowanie klasowe, pisałam recenzję książki "Halo? Pan Bóg? Tu Anna..." Fynna. Wiecie, że ja nawet pamiętam, gdzie siedziałam? " 'Wiara powinna być duchowa, a nie społeczna' " - to najmądrzejsze zdanie, jakie słyszałam od 150 lat!", powiedziała. Pamiętam, cholera. "Musisz iść na coś związanego z pisaniem, masz talent, dziewczyno!".

Później miałam zmianę nauczycielki, acz... ha. Nie dawała mi najwyższych ocen za wypracowania, bo nie przepadała za moim stylem, jak stwierdziła. Nie przepadałam za rozbijaniem zdań i robieniem drzewek i tych całych pierdół. Hm, właściwie, miałam tylko jedną jedyną czwórkę kiedykolwiek na świadectwie - z polskiego właśnie. (Choć pewnie w tym roku jakaś czwórczyna się pojawi, ale co tam).

Liceum, ha. Pamiętam pierwsze wypracowania. Nawet ostatnio zeszyt przeglądałam - niemalże każde zdanie było podkreślone, a z boku wielkim, czerwonym tuszem napisane "styl". Stylu nie zmieniłam, a po roku polonistka zaakceptowała go, ba!, nawet uznała za indywidualny i rozpoznawalny. Z wypracowaniami maturalnymi jakoś problemu nie mam, bo to czysta kwestia dostosowania. Oni w nosie mają artyzm, tu liczą się fakty i to trzeba im dać.

Z polonistką tą tworzę szkolną gazetkę (ha, dziś dowiedziałam się, że patronat honorowy objął Prezydent Miasta ^^). Tu też kwestia jest zabawna - kobieta ta zupełnie nie sprawdza moich tekstów. Co dziwi zwłaszcza, że cała reszta przechodzi całkiem niezłą korektę. Nie, moje teksty nie są bezbłędne, bo sama błędy widzę - zastanawiam się po prostu, czemu ona milczy. Znaczy się, inaczej. Mówi mi na przykład, że tego mogłam unikać, że to-i-tamto, mówi mi rady i porady, ale nigdy namacalnie nie poprawia.

Poloniści? Mają wpływ na pisanie, oczywiście. W mniejszym bądź większym stopniu. Ale, w moim akurat przypadku, pełnili rolę dopełniacza. Czasem miłe wspomnienia, czasem coś podrzucą, czasem coś utkwi w pamięci, ale żeby uznawać ich za swojego mentora? Nie, nie przesadzajmy. U mnie cenniejsze akurat było prowadzenie bloga (ba!, kluczowe!). Nie dałabym polonistom tekstu do korekty, bo zazwyczaj takowych tekstów nie daję, jeśli gdziekolwiek wysyłam na konkurs (chyba, że jeden-dwóm osobom, choć pamiętam, że czasem, jak coś napisałam i dałam jednej osobie, wędrowało to tak po wszystkich w klasie; w sumie urocze to było, że z jednej strony potrafią wyłapać błędy, a z drugiej niesamowicie podbudować ;))). Nie dałabym polonistom tekstu, bo oni są hiper-poprawni, a nie o to chodzi w artystycznych, powiedzmy to, tekstach. To nie jest tak, że nie mam zaufania do nich, bo wiem, że artyzm docenią i pochwalą, ale... oj, tu się wkrada stosunek do napisanego tekstu. A to całkiem inna historia ;))


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dagi dnia Wto 19:44, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Iyou




Dołączył: 31 Sie 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 27 Kwi 2010    Temat postu:

U mnie to działało tak: "Mówi pani, że coś jej nie pasuje? No to zobaczymy" i pisałam na przekór coraz lepiej, żeby udowodnić, że się myli (rzecz jasna nie wygłaszałam takich rzeczy, zachowywałam to dla siebie). Na znajomych złe oceny działają destrukcyjnie, mnie po jakimś czasie zawsze zaczynają irytować i chcę pokazać nauczycielowi, że nie ma racji (no, pod warunkiem, że darzę go jakimś respektem czy szacunkiem, bo inaczej to by mi się nie chciało).
Chociaż do polskiego to mnie nigdy nie trzeba było zachęcać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ferhora




Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:17, 27 Kwi 2010    Temat postu:

Powiem tak. W podstawówce i gimnazjum jak było trzeba napisać jakieś opowiadania, to zawsze polonistki pytały się mnie czy na pewno sama pisałam. W gimnazjum miałam polonistkę, która była głupia, ale ciepła i uczynna. Nawet starała mi się trochę pomóc, ale akurat to ja nie miałam czasu. Ale najbardziej na świecie zdemotywowal mnie do języka polskiego w ogóle Uniwersytet Warszawski wydział polonistyki! Wierzcie lub nie, ale gdybym nie lubiła tak bardzo tego języka znienawidziłabym go na wieki wieków właśnie przez "super wykształconych" polonistów "profesorów".

"jak trzeba być ograniczonym, żeby korzystać z czyjejkolwiek pomocy do poszerzania własnej wiedzy - jeśli chodzi o twórczość"

Z tym sie nie zgodzę. Zawsze jest dobrze posłuchać kogoś doświadczonego lub z nim podyskutować. Oczywiście nie możemy dać sobie narzucić cudzej woli czy stylu, ale od innych możemy sie wiele nauczyć.
Z dobrym nauczycielem polskiego jest jak z dobra ocenialnia: Wskaże błędy, wyrazi swoje zdanie i powie gdzie i jak szukać pomocy. A resztę trzeba zrobić samemu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Literackie rozmowy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin