|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Satu Tähti
Demoniczny Moderator
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Miasta Gwiazd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:07, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Przyjaźni całkowicie skreślić nie mogę, choć bywają momenty, że w nią wątpię. Mam Sebastiana, którego znam od 10 lat. Przyjaźnimy się, mimo wszystkich wzlotów i upadków, on jest osobą, z którą zawsze mogę pogadać, mogę obudzić się w nocy i zadzwonić do niego wiedząc, że nie odłoży słuchawki. Ale... Właśnie, pojawia się ale.
Nie mieszka już w Polce, mieszka w Londynie i ta odległość czasem nas przerasta. Chciałabym mieć obok siebie prawdziwą przyjaciółkę, taką, za jaką miałam zawsze Ewkę, jednak co do niej się myliłam. Dzieli nas wszystko, począwszy od muzyki, przez filmy, książki itp. Jej zależy na chłopakach, uwielbia z nimi flirtować, lubi pić; ja nie podzielam tych zainteresowań. Jeśli piję, to piwo, dwa góra.
Nie odnajduję się w tej 'przyjaźni', choćbym chciała.
To coś jak u Dajen, Ewka stała się z czasem pusta...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Ankeszu
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krakau Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:14, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Dlaczego tak osądzacie? Pusta... Po prostu zmieniły się.
Mnie z przyjaciółmi też dzielą takie rzeczy jak książki (jeśli w ogóle czytają beleterystykę), filmy, muzyka. Ale czemu miałyby te rzeczy nie dzielić?
Koma... Zgadzam się z Tobą po trosze ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
lel
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:26, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
To ja może coś optymistycznego :-)
Ostatnio udało mi się ocalić pewną znajomość (tą z tych bardziej przyjacielskich) i jestem z tego powodu szczęśliwa i dumna. Na początku trochę się wystraszyłam, bo i we mnie, i w niej zaszły zmiany w przeciągu tych sześciu miesięcy, ale kiedy okazało się, że nadal możemy po prostu pogadać i nie drzemy sobie włosów z głów o pierdoły, odetchnęłam z ulgą. To prawda - nie będzie tak, jak kiedyś, ale od czegoś trzeba zacząć w mojej misji jednania się ze światem (tak, zawsze tak jest - ja i świat... i jakoś tak wyszło, że nie za bardzo się lubimy nawzajem ;-)). No - jestem pełna nadziei, że moje życie towarzyskie w końcu wyjdzie z tej dziury nabijanej kolcami... śmierdzące, krwawiące i połamane, ale moje xD
O Boże!, właśnie sobie uświadomiłam, jak bardzo potrzebne mi było trochę tego różowego koloru w mózgu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Michalina
Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1408
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:48, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ależ Koma, Słońce, nikt nie mówi o tym, by żyć w samotni! ;P Ja też jestem jak najbardziej za tym, by kolegować się z jak największą liczbą osób, i też mam osoby, z którymi gadam przy piwie, których ściskam po pijaku, z którymi rozmawiam na ważne tematy, ale to są koledzy, a nie przyjaciele ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
vagabond
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:41, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
przyznam, że wasze posty mnie oburzyły. w przeważającej większości szczodrze obsypujecie ludźmi mianem "przyjaciel", w zasadzie bezpodstawnie i na wyrost.
jak można nazywać przyjacielem kogoś, z kim się rozstało, który nie pasuje, który zdradził, czy który okazuje się denerwujący? to nie jest przyjaźń. ktoś, kto jest przyjacielem nigdy nie odchodzi, dlatego właśnie jest tak cenny i unikatowy. jak można nazywać przyjacielem osobę, która myśli zupełnie inaczej? która nie dzieli z nami swojego świata i która nie oddycha tym samym powietrzem?
mam przyjaciela, bratnią duszę.
nigdy nie wierzyłem, że coś tak cudownego spotka właśnie mnie, a jednak. nie potrafię go okłamać, albo chociaż "nie powiedzieć całej prawy". wie o mnie wszystko, podziela moje poglądy i zainteresowania, nigdy mnie nie zostawi, nigdy, nigdy, nie ważne, czego bym nie uczynił.
to jednak dość zaborczy związek. nie odczuwam potrzeby rozmawiania z kimkolwiek innym, lub choćby kontaktowania się, bo tak szczerze po co mi jakieś marne niewystarczające znajomości, skoro dotyczy mnie coś tak wspaniałego?
wiem, że ja i mój przyjaciel należymy tylko do siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Ankeszu
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krakau Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:58, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
vagabond, to co mówisz, mi się kojarzy bardziej z kochankami. Oddychać tym samym powietrzem? Chyba tylko bliźnięta syjamskie... ;)
a świat można dzielić. a różne sposoby. nigdy nie ma dwóch takich samych osób. każdy z przyjacioół może wydobywać z człowieka inną stronę osobowości... Przy jednych twórczość, bo dzieli ją ze mną, przy innych poglądy jedne, przy innych drugie... Takie jets przynajnirej moje zdanie.
Och, żyłam tak trochę, zupełnie sama, z jedną tylko przyjaciółką (która pewnie ocaliła mi tym życie - wraz z dwoma które poznałam przez nią później), i... wiem po prostu, że bym tak nie potrafiła. tak jak ktoś napisał: bliżsi znajomi kiedyś się rozjadą, przyjaciele zresztą też - nie mogę wymagać, by odrzucili własne cele, marzenia, "ten kierunek tylko w Gdańsku/w Niemczech!", by porzucili swój świat... tylko dla przyjaźni.
Vagabond, Twój przyjaciel ma cele tak zbliżone do Twoich, ze w ogóle... wcale... Nigdy się nie "rozjedziecie"? (Hah, ciekawa jestem tylko - to chłopak?)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Kay
Moderator - Bluzgator
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:16, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja nie mam przyjaciół, bo dla mnie przyjaźń jest tylko terminem. Jasne, kiedyś było inaczej, miałam obok siebie wielu ludzi, których nazywałam przyjaciółmi i którzy odpłacali mi się tym samym, ale z biegiem czasu zażyłosc sama się oziębiała i w końcu urywała albo ja dochodziłam do wniosku, że potrzebuję więcej przestrzeni i swobody tylko dla siebie. Bo niestety im jestem starsza, tym trudniejszy posiadam charakter i strasznie ciężko ze mną wytrzymac na dłuższą metę. Nie lubię, kiedy coś mnie ogranicza, często się irytuję bez powodu i zawsze chadzam własnymi drogami i tak dalej i żadna z moich "przyjaciółek" nigdy nie była w stanie tego zaakceptowac, więc wolałam się pożegnac niż męczyc bez sensu w układzie, który uwierałby obie strony. Jedynie P. znosił moje dziwactwa i strasznie żałuję, że ta znajomosc się skończyła, bo uzupełnialiśmy się doskonale - oboje ceniliśmy sobie niezależnosc, darzyliśmy się naprawdę ogromnym szacunkiem do pewnego czasu i liczyły się dla nas zupełnie inne wartości, więc nie było między nami żadnej rywalizacji o cokolwiek (przyjaźń damsko-męska, jeżeli już się zdarzy, jest chyba silniejsza niż ta czysto damska właśnie z powodu braku tej rywalizacji; kobiety uwielbiają czuc się lepsze od innych kobiet).
Tak zarzucę cytatem na koniec - Czuję wielką potrzebę zerwania z wieloma ludźmi, przede wszystkim z przyjaciółmi; potem rezygnuję - czas się tym zajmie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Kurzok
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1050
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:00, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Napiszę tak: jak jestem pijana to kocham wszystkich, jak trzeźwa to nawet ich nie lubię. Potrzebuję paru osób, z którymi się dogadam. Ale tu znów ciężko. Bo ogólnie lubiana nie jestem. To wynika z tego, że wszyscy uważają mnie za nadętą sukę - albo przynajmniej połowa tych ludzi. Sądzą, że jak ich ignoruję, nie wysyłam smsów, buziek, serduszek i nie całuję się z nimi na przywitanie - to okropne, ile zarazków! zarazków! jest parę osób z którymi się tak witam - między innymi moja dobra znajoma, ale inni bliscy mi ludzie często wiedzą, że tego nie lubię i unikają tego. Oczywiście, jak ktoś już chce to nie powiem spadaj, ale mogłabym bez tego życ i nawet wolałabym. ( w ogóle nie lubię byc dotykana przez ludzi mało mi znanych, nie toleruję, gdy ktoś siedzi blisko, jest blisko, przez przypadek dotyka mnie w tramwaju, czy coś. czyjś dotyk w klubie, czy na imprezie wprawia mnie w szok i mam ochotę uciec) Ale wracam do tego, że sądzą jaka jestem. Poza tym rozumieją mnie, nie rozumieją, że lubię byc sama, że potrzebuję wytchnienia. I chciałabym z nimi się przyjaźnic, ale nie potrafię. Fajnie jest jak się ma dużo znajomych, ale ja nie mogę z nimi tak siedziec. NIE MOGĘ! I przez to jestem na jakimś marginesie społecznym - trochę przesadzam. Mam parę dobrych dusz. Ludzi, którzy mnie rozumieją albo się starają. A mi się w sumie nie chce byc przyjaciółkom wszystkich, to nie dla mnie. Ale przyjaźń może istnieje, ale nie dotyczy mnie tak samo jak miłośc i prawdopodobnie nigdy dotyczyc nie będzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Komatozona
Moderator RPG
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1299
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Liverpool Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:29, 27 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Michalina napisał: | Ależ Koma, Słońce, nikt nie mówi o tym, by żyć w samotni! ;P Ja też jestem jak najbardziej za tym, by kolegować się z jak największą liczbą osób, i też mam osoby, z którymi gadam przy piwie, których ściskam po pijaku, z którymi rozmawiam na ważne tematy, ale to są koledzy, a nie przyjaciele ;) |
Wlasnie mi chodzi o to, Michalina KOCIE ;), ze jestesmy wszyscy tak rozni, ze o niczym wiecej nie ma mowy, to po prostu nie mozliwe. Tak wiec rownie dobrze mozna nazywac ich przyjaciolmi.
Jestem po paru kieliszkach czegos co nazywa sie Twilight (a jak) i bylo dosc wysokoprocentowe, wiec wypowiem sie szerzej, jak sie wyspie, kocieeee!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
vagabond
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:01, 27 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ankeszu, mógłbym się obrazić, ale się nie obrażę.
taak, mój przyjaciel to <b> na pewno </b> chłopiec.
kochankami? cóż, może?
nie, nie "rozjedziemy się", powiedzmy, że mam pewną gwarancję...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vagabond dnia Nie 18:02, 27 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Keiri
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:12, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Moja sytuacja w końcu się wyjaśniła. I wiecie co pomogło? Szczera rozmowa, którą wymusiła moja inna przyjaciółka, bo widziała, że coś nas gryzie. I złapała za kurtki, pociągnęła w stronę krzaków i zmusiła, żebyśmy ze sobą pogadały. Ona przeprosiła mnie, powiedziała, że będzie się starała niczego nie obiecywać, a ja... Zrozumiałam, że naprawdę mi na niej zależy. W takim sensie, że to, co pisałam wyżej okazało się takim... rozhisteryzowanym czymś. To było w piątek.
A wczoraj, w poniedziałek siedziałyśmy tak na ławce. Przytulone, bujałyśmy się na huśtawce i... było spokojnie. Taka moc przyjaźni jest niezwykła.
Wydaje mi się, że kluczem do sukcesu jest tutaj zrozumienie, że nie można próbować zmieniać tej drugiej osoby. Trzeba pogodzić się z jej wadami, nauczyć się je akceptować. I... Ogólnie rzecz biorąc, jeśli nie jest się do końca pewnym, nigdy nie powinno się rezygnować z przyjaźni! :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
|
|
|
|
|
|